Aranżacja biura. Zobacz nasz gabinet!
czwartek, sierpnia 24, 2017Zawsze marzyłam o własnym gabinecie. Chciałam urządzić go po swojemu i czuć się w tej przestrzeni na tyle dobrze, żeby spokojnie wieczorem przeczytać książkę, a w dzień popracować w ciszy. Starałam się urządzić tak gabinet, aby mieć wszystko pod ręką. Wprawdzie to zwykły gabinet, urządzony w większości meblami z IKEA, jednak przy dodaniu kilku detali myślę, że wyszło naprawdę ciekawie. Mój pomysł na aranżację gabinetu został wykonany w stu procentach. Ja jestem zadowolona! :)
Jeszcze rok temu moje biuro znajdowało się w kuchni. Możesz sobie wyobrazić,
niezbyt wygodne krzesło, które de facto kupiliśmy na giełdzie staroci i stół. Na
stole znajdowało się często wszystko, co nie powinno się na nim znajdować. Cóż bywa! I chociaż warunki troszkę spartańskie, to jednak kilka ciekawych tekstów właśnie
w tym kąciku kuchennym powstało. Gdy
tylko ruszyliśmy z remontem naszego domu, zabrałam się za aranżację gabinetu. Dobrze czytasz, naszego dlatego, że w tym gabinecie pracujemy
obydwoje. Mojemu mężowi nie przeszkadza, że większość rzeczy, którymi się
otacza należą do mnie, albo po prostu akceptuję stan rzeczy! ;) W
planach mieliśmy zrobić dwa gabinety, jednak ostatecznie stanęło na
jednym i myślę, że to jedna z lepszych decyzji, jakie podjęliśmy.
Biel i czerń to właśnie tę dwa kolory dominują w naszym
gabinecie. Aj, jeszcze zieleń, w postaci kwiatów doniczkowych :) Na
punkcie kwiatów mam małego fioła, ale ten temat poruszę przy następnym wpisie. Wspomniałam
już, że gabinet urządzony jest meblami z popularnej sieciówki :). Wprawdzie w tym pokoju chyba
wszystko jest z IKEA. Ha! Nawet kwiaty tam kupiłam :) Postawiliśmy
jedynie stary fotel, który przywiozłam od swoich dziadków, kupiłam ramki do plakatów
i biały żyrandol w Castoramie.
Meble w naszym gabinecie
Kupiliśmy dwa białe regały, które połączyliśmy razem. Regał
do połowy jest oszklony i przypomina witrynę, za którą postawiłam teczki z dokumentami, książki i kilka detali. Dokupiliśmy jeszcze za
grosze, taki niższy, otwarty regał, na którym umieściłam zbiór książek.
Wprawdzie w gabinecie umieściliśmy tylko te tytuły książek, który
przeczytaliśmy i są godne polecenia oraz te, które czekają na długie jesienne
wieczory. Większa część naszych książkowych zbiorów mieści się w kartonach na
strychu ;) Na środku stoi białe biurko z wysuwaną z boku
półką, na której postawiliśmy drukarkę i obrotowe krzesło, które jest bardzo, ale to bardzo wygodne. Z racji tego, że w pomieszczeniu znajduje się duże okno,
gabinet jest jasny i nasłoneczniony. Jej, zapomniałabym wspomnieć o
naszym starym fotelu z lat PRL. Otóż zawsze marzyłam o takim fotelu w nowej
odsłonie. Odstraszył mnie jednak koszt zakupu takiego odrestaurowanego fotela, a
do renowacji na własną rękę to ja zdolności nie mam. Pierwotnie marzyłam o kupnie takiego fotela do naszego salonu, szybko jednak
zmieniłam koncepcję na aranżację. W głowie za to zrodził się pomysł, aby taki
fotel postawić w gabinecie. I tu z pomocą przyszli moi dziadkowie, bo jak się
okazało taki stary fotel, czekał sobie na mnie kilka ładnych lat w garażu :) Fotel
jest w bardzo dobrym stanie, przydałoby się jedynie wymienić materiał na nowy.
Renowacja na razie nie wchodzi w grę i takim o to sposobem, fotel nabrał
troszeczkę innego charakteru. Zakryłam go szarym, cienkim kocem, położyłam
turkusową welurową poduszkę, a z boku postawiłam wysoką, trójramienną lampę z
dużym białym kloszem. Musisz mi uwierzyć na słowo, że siedząc właśnie na tym
fotelu, odpoczywa się najlepiej! To się rozpisałam, a wystarczy zerknąć na
całość… :)
Plakaty i mapa wspomnień
Na ścianach, na biurku, regale, a nawet parapecie. W naszym
gabinecie wszędzie możesz zobaczyć plakaty. Pewnie zgodzisz się ze mną, że to
właśnie plakaty rzucają się pierwsze w oko:) Większość ramek kupiłam w Jysku, a te dwie duże czarne ramki na ścianie nad regałem pochodzą z IKEA. Plakaty pobrałam od Magdy z My Pink Plum i Klaudii z bloga lecibocian.pl i wydrukowałam. Zależało mi bardzo na umieszczeniu w ramkach plakatów motywacyjnych i
graficznych. Bo właśnie tych kilka motywacyjnych zdań napędza mnie do działania
i powoduję uśmiech na twarzy. Dzięki zawieszonym plakatom stworzyłam nie tylko
ciekawe wnętrze, ale przede wszystkim taką swoją oazę szczęścia i dawkę
motywacji. Plakaty to w swoim rodzaju
takie przelania swoich radości i myśli w zamkniętą ramkę. Dla mnie to nie tylko
ozdoba ścian czy mebli, a głównie zasad według których jestem szczęśliwa. Nasze
dwa jelenie, które chyba najbardziej przyciągają uwagę naszych gości to taka
nasza mała tajemnica, która ma swoją głęboką historię :)
Może za kilka tygodni, miesięcy będę chciała urządzić
gabinet inaczej, pozbyć się ramek z plakatami, poprzestawiać meble. Nie wiadomo,
co kobiecie strzeli do głowy! :) Może
dojdę do wniosku, że zamiast ściany z plakatami wolę puste, jasne ściany?
Dlatego zawsze staram się w miarę możliwości oszczędzać ściany, na których
można cudować do woli, i jak kto chce. Zależało mi, żeby jak najmniej wiercić w
ścianach i przybijać gwoździków. Chciałam, żeby ściany zostały nienaruszone jak
tylko to możliwe. Druga sprawa, większość prac lubię i staram się wykonywać
sama bez pomocy męża. Dlatego większość ramek z plakatami umocowałam za pomocą
specjalnych samoprzylepnych podkładek piankowych od Bostik. Pianki to przede
wszystkim idealna alternatywa dla taśmy, pinezek i niepotrzebnego wiercenia w
ścianie. Dla mnie to było kluczowe. W kilka minut samodzielnie zamocowałam ramki
na ścianie i przy tym nie musiałam używać wiertarki. Samoprzylepne pianki można
mocować na każdej powierzchni, więc zastosowań jest naprawdę multum i co ważne
mają bardzo dobrą przyczepność. Sprawdzone! Rameczki wiszą na ścianie już
przeszło trzy miesiące i nie huknęły na ziemię. Są
łatwe w użyciu i co ciekawe pozwalają uzyskać efekt przestrzenny.
A jak podoba Ci się nasza mini mapa wspomnień? Z
kwadratowych zdjęć zrobiłam mini album na ścianie. I jak dobrze zauważysz to
właśnie nasze zdjęcia, zostały umieszczone na tej ścianie, na której wiszą dwa
plakaty z przesłaniem dla każdego domownika. Najchętniej umieściłabym jeszcze więcej zdjęć na tej ścianie. Może w
przyszłości wykleję naszymi zdjęciami którąś ze ścian? ;) Jeśli tylko masz
trochę miejsca na ścianie, zrób swoją mapkę wspomnień. Potrzebujesz jedynie
ulubionych fotografii, kawałek sznurka, ewentualnie kilka spinaczy i masy
plastycznej ,,Blue Tack''. Dzięki samoprzylepnej masie plastycznej można w szybki sposób
ozdobić każdą ścianę i przy tym nie denerwować się, że gdy zmienimy koncepcje na
ścianie, pozostaną brudne ślady. Bez obaw, masa jest całkowicie bezpieczna, nie
brudzi, a na dodatek jest bezzapachowa. Trzyma się idealnie! Za pomocą masy
można również przylepić do ściany rysunki dziecka, plakaty i oczywiście
zdjęcia. Najlepsza alternatywa dla taśmy samoprzylepnej, która niestety
zostawia po sobie brzydkie ślady na ścianie. Wszystkie produkty marki Bostik, dzięki którym można tworzyć najpiękniejsze prace artystyczne, mocować elementy i kleić znajdziesz w sieci Biedronka.
Kwiaty
Na pewno zgodzisz się ze mną, że kwiaty nie tylko upiększają
wnętrza, ale też udzielają wiele pozytywnych bodźców. To właśnie w otoczeniu
odpowiednich roślin lepiej nam się myśli, jesteśmy bardziej skupieni i czujemy
się dobrze. Odkąd zaczęłam zagłębiać się w temat roślin doniczkowych, które
mogę hodować w domu, uwierzyłam, że kwiaty mają niesamowitą moc i oddziaływanie człowieka. Oczywiście wiele osób nie lubi w swoich domach
kwiatów bądź nie umie ich pielęgnować. Rozumiem. W starym
mieszkaniu hodowałam storczyki i jednego kaktusa, który do dziś od
dobrych 6 lat stoi w miejscu (wzrostu, oczywiście :)). Po
przeprowadzce do domu czegoś mi było brak, wydawało mi się tak pusto i chłodno. Wybrałam interesujące rośliny, kupiłam i od tamtej pory mogłabym
kupować kwiaty doniczkowe codziennie! W naszym gabinecie obecnie znajdują się cztery kwiaty: duża dracena w ceramicznej doniczce, dwa bluszcze i
sansewiera, której doniczkę włożyłam w worek jutowy. Wyobraź sobie, że taki
bluszcz działa na ludzi optymistycznie, a sansewiera oczyszcza powietrze. Naprawdę
same pozytywy z posiadania roślin doniczkowych. Spoglądam tak jeszcze na
parapet i myślę sobie, że w tym miejscu mogłoby być trochę zieleniej. Zatem
trzeba dokupić nową roślinkę! ;)
Dodatki
Wszystko, cała zbieranina rzeczy potrzebnych i niepotrzebnych, ale ładnych dla oka :) Tak nazywam wszystkie
detale, którymi ożywiamy i nadajemy charakter wnętrzu. Nazbierało się u nas
tego trochę, bo już same ramki dają naprawdę dużo uroku. Ramki na ścianie,
ramka na biurko z moim ulubionym przesłaniem: ,,Uśmiechnij się’’ od Magdy z My Pink Plum i ramki na parapecie. Na
parapecie stoi jeszcze brązowe pudełko, w którym ukryty jest piękny kompas, a
na biurku drewniana skrzyneczka, w której znajdują się kilka biurowych
gadżetów. W IKEA kupiłam papierowy stojak na długopisy, ale ciągle szukam tego
wymarzonego, bo ten jest trochę kiczowaty. W regale
za to mają miejsce książki, dokumenty i kilka detali. Jest szklany wazonik, dwa
wysokie świeczniki, lampion, świeczki, dwa owalne pudełka, w których trzymamy
małe skarby i biały polaroid. Jak dobrze zauważyłaś/eś, stawiając na dodatki,
możesz zaszaleć i bawić się tym do woli. Możesz wybrać detale, jakie tylko Ci się
podobają i je ustawiać, przestawiać, dopasowywać. Tu nie ma ograniczeń! Eh,
zapomniałam, że w tym granatowym pudełku są nasze ślubne zdjęcia. Wszystkie, w
jednym miejscu…:)
Na zakończenie
Lubię ten swój, eh przepraszam nasz gabinet ;) Lubię
tu pracować, odpoczywać, wypić kawę, a czasami uciec przed swoją dwójką małych
drapieżników :) W tym miejscu pracuje się najlepiej. To właśnie z tego pomieszczenia wychodzą wszystkie teksty na
blog. To właśnie tu mogę w spokoju odpisać na ważne wiadomości, przeczytać
najnowsze artykuły, zapłacić bieżące rachunki, sięgnąć po książkę, a wieczorem gdy
dzieci już śpią, usiąść w fotelu naprzeciwko swojego męża z lampką ulubionego
wina i doceniać chwilę…
*Post powstał przy współpracy z Majsterki.pl
0 komentarze