Miał być ślub i wesele też- część 2. ostatnia.
środa, grudnia 04, 2013Ślub?!
A co mi tam.
Mogę zostać panną młodą...
Mogę i zostanę panną młodą.
:)
data, miesiąc zmieniany był każdego dnia, każdego dnia zastanawiałam się jaka będzie pogoda, czy do ślubu pojadę samochodem czy może na koniu!
Na koniu. Takim żyjącym, dużym koniu.
Bo ja kocham konie.
Data ustalona, lipiec 2012.
Słonecznie, ciepło, z przeróżnymi owocami na stole, z orzeźwiającą oranżadą.
Wszystko w głowie, wszystko przemyślane.
Tak na szybkiego, bo ja przecież panną młodą chce być!
Co z tego, że droga przyszła teściowa sądzi, że w lipcu to tak gorącą będzie, że ona biedna nie da rady, że któraś tam ciotka klotka twierdzi, że będzie problem bo ona w sierpniu to 3 wesele ma, że wujek Janek twierdzi, że w w miesiącu "lipiec" nie ma R.
Ja się nie przejmuję i weselę na całego planuję...
Do czasu...
7 maj 2012 rok.
Kontrola ginekologiczna.
16.30. Kolejka do gabinetu jak za czasów PRL-u po mimo, że to wszystko privat, że na zapisy.
Czekam, spocona, zdenerwowana.
Zerkająca na brzuchate mamuśki, które pokazują swoje USG każdemu kto tylko na nie spojrzał.
Pani w recepcji, odbierająca 100 telefonów na minutę.
Pani Dario, zapraszam!
Na szybkiego się przygotowuję, poprawiam, szkoda, że szminki nie zabrałam ze sobą!
Co ja gadam. Szminka? Poprawianki? Szybko, szybko bo czas ucieka a z nim moja kapela....
ciąża?
fasola? fasolka?
taka mała fasolka? taka mała malusieńka fasolka?
a wesele?!
Do domu wróciłam jakoś tak, nawet nie pamiętam.
GPS mnie nie zawiódł. W kółku powtarzał:
" Skręć w lewo! "
"Na rondzie drugim zjazdem "
temat zakończony, kapela, ciotka, wujek się nie liczyli. Ja byłam w siódmym niebie, fasolka we mnie żyła! Każdego dnia ją hodowałam! Opiekowałam się nią, a ona mną.
Temat ślubu, wesela uciekł tak szybko jak przyszedł.
Nikt mi nie tłumaczyć, że to lepiej, że głupia jestem, że powinno być bo, tak być powinno.
I chwała Bogu, bo kijem bym pognała!
Pola się urodziła, wakacje minęły, ciotka "niby"zapomniała, ale MY nie...
Teraz już nawet 3 fasolki by mnie nie powstrzymały! Bo ja czuję, że to teraz, że to czas, że to ten!
I teściowa zadowolona bo to Święta Wielkanocne, ciotka wesel nie ma, za to wujek odpuścił R, i przetłumaczył sobie, że dobrze, że jest K.
I bawić się będą, i pić do białego rana, i słuchać D'J nie kapeli!
I że zamiast samochodu będzie wycieczka krajoznawcza.
Że barman będzie częstował ich "czymś" procentowo kolorowym.
Że na stołach będą babki wielkanocne.
Tort o smaku Rafaelo.
Nawet nie martwią, się że z żelazkiem nie wpuszczamy! :D
Najważniejsze, że MY szczęśliwi!
Najważniejsze, że jesteśmy w trójkę!
Tylko, mój biedny chłop ma już dość...
Bo ile można słuchać, jaką to sukienkę widziała w katalogu, jakie to białe buty się jej nie widzą, że welonu ona mieć nie może, że nazwa drinka powinna mieć inną nazwę.
Że ona narzeka, i wymyśla, a ja słuchać muszę.
Że jak przyjdzie dzień wesela to jajo zniesie, a nawet górę jaj.
Że po sukienkę w weekend się wybiera i do apteki po "nervosol" jak najszybciej gnać muszę!
Że po prostu kocham ją nad życie i sam pomogę jej w znoszeniu tych jaj.
D&M.
0 komentarze