Wariatka 'skazana' na matkę , matka - wariatka !
piątek, listopada 08, 2013
Dobra matka ?
matka. 22 letnia . kobieta. nastolatka. czasami dziecko
Czy jestem dobrą matką ?
Co z tego , że młodą , bez dyplomów , bez ogromnej puli macierzyńskiego , bez wielkiego domu , podwórka , kota i extra samochodu.
Dowiadując się o ciąży byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi , nie myślałam czy dam radę [ chociaż nie byłam sama ] , jak zmieni się moje życie , że w październiku nie zacznę studiować , że wszystko odejdzie na drugi plan.
Każdego dnia , latałam jak szalona z odkrytą bluzką do lustra i przeglądałam się jak moje maleństwo rośnie , jak JA rosnę .
Nie byłam wściekła , że najchętniej spałabym całe dnie , jadła , spała , jadła .
Nie martwiłam się , że bluzka kupiona miesiąc przed ciąża rozmiar M będzie spokojnie wegetowała w szafie.
Nie przejmowałam się gdy stawałam na wadze i widziałam niepojęte cyfry.
Nie martwiło mnie to , że zamiast zjeść jednego pączka do herbata ,potrafiłam zjeść 3 .
Nawet chrapanie mojego M. mnie nie denerwowało, bo przecież spać mogłam ciągle.
Nic mnie nie martwiło , nie denerwowało , nawet na każde badania kontrolne, pobieranie krwi, USG,chodziłam spokojna , z uśmiechem na twarzy i NIKT i NIC nie mogło mnie wprowadzić w stan złości .
I tak do końca ciąży .
Bez stresu . Martwienia się i złego dnia.
22 stycznia 2013 roku , o godzinie 15.50 przyszła na świat moja .Pola.
Krzycząca , płacząca , ale piękna ! Coś we mnie pękło...
Płacze ? Przecież ona nie miała płakać !
Nie chce ssać cyca ? Przecież ona miała ssać pierś !
Nie chce spać ?Przecież ona powinna spać , bo mama tyle spała !
A tu NIE ! Dupa blada .
Prawie wszystko było na NIE .
Byłam szczęśliwa jednak nie tak spokojna, opanowana jak przed 22 stycznia.
Bałam się JEJ każdego ruchu, każdego płaczu , każdej miny, zwyczajnie bałam się swojego dziecka .
Dziecka mojego , mojej miłości , dziecka które jest dla mnie wszystkim. Codzienną dawką energii, inspiracją, uśmiechem na twarzy każdego dnia !
Szpital i te 3 doby były najcięższym momentem mojego życia. Trwały wieczność. Doby nie chciały się kończyć . A ja nie chciałam się uśmiechać .
Tak po prostu.
W końcu wypuścili matkę z tego ' więzienia ' i miała się czuć dobrze. . .bo w domu, bo z rodziną , bo to już całkiem inna bajka .
Guzik prawda !
Nie potrafiłam zrobić NIC przy córce.
Nie potrafiłam jej dobrze nakarmić bo byłam zła, że nie ssie tak jak'teoretycznie' powinna .
Nie mogłam jej dobrze przebrać bo pampers mi ' uciekał '
Nie potrafiłam jej nosić bo wydawało mi się , że robię to źle i zaraz ją opuszczę .
O kąpaniu nie wspomnę .
Przychodził wieczór , a ja zamykałam się w toalecie na 10 minut .
Pola nie płakała. [ dopiero teraz wiem , że przecież od samych narodzin moje dziecko to ideał ] , chciała po prostu jeść , położyć się spać .Czekała na mamę.
Gdyby nie wsparcie moich bliskich, mojego partnera [ wkrótce męża <3 ] każdego dnia siedziałabym w tej cholernej łazience , nie 10 minut ale godzinę , bądź co gorsza wylądowałabym w wariatkowie.
Egoizm, głupota , całe szaleństwo utrzymywało się 2 tygodnie [proszę uwierzyć że to wietrzność ]
Przeszło .
Wrócił uśmiech , pozytywne nastawienia , spokój , ten spokój który powinnam mieć od wybicia daty 22 stycznia .
Tak !
Dla swojego dziecka najwspanialszą , jedyną . !
Tą matką , która potrafiła wziąć się w garść i powiedzieć ' STOP ' .
Każdego dnia , nocy proszę naszego największego ' POMOCNIKA ' na górze , żeby nigdy nie pozwolił mi myśleć , że byłam , zła MATKĄ .
D
0 komentarze